Informacje

  • Wszystkie kilometry: 4825.01 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 10d 21h 51m
  • Prędkość średnia: 17.97 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy SylaNaRowerze.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:851.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:47:29
Średnia prędkość:17.92 km/h
Maksymalna prędkość:39.26 km/h
Maks. tętno maksymalne:190 (94 %)
Maks. tętno średnie:148 (73 %)
Suma kalorii:16715 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:34.04 km i 1h 53m
Więcej statystyk
Niedziela, 16 października 2011 Kategoria z mapą

Adventure Orient - odcinek drugi

Zdobywania punktów kontrolnych z Bike Orient (mapa) ciąg dalszy.
Plan zakładał wyjazd o 8, aby dojechać do Spały o przyzwoitej porze i mieć więcej czasu na jazdę zanim zrobi się ciemno. Gdy się obudziłam o 9:20 stwierdziłam, że trudno będzie się go trzymać ;) Tak więc znów wsiedliśmy na rowery dopiero o 12:20.
Ubrałam się jak na atak epoki lodowcowej, a tu słoneczko bardzo przyjemnie grzało i już po kilku pierwszych kilometrach zaczęłam się rozbierać :)
podbój spalskich lasów czas zaczynać! © SylaNaRowerze1


Gdy już ustaliliśmy w którą stronę jechać, bez problemu dotarliśmy na 1 - strażniczówka, a stamtąd prościutko na 6 - skansen Niebowo. Tu pooglądaliśmy eksponaty i straciliśmy trochę czasu. Już mieliśmy odjeżdżać gdy z grzybów wrócili właściciele i się zagadali. Obejrzeliśmy więc także szopę, pomnik przyrody na podwórku i starą oborę przerobioną na pomieszczenia mieszkalne. Rozmawiało się miło, w piecu przyjemnie strzelał ogień, zupka pysznie pachniała, ale trzeba ruszać dalej...
W Niebowie musi być niebiesko :) © SylaNaRowerze1

Zapiski z martwego domu - spodziewalibyście się, że chłopi czytali Dostojewskiego? © SylaNaRowerze1

na salonach u gospodarzy © SylaNaRowerze1


13 - lewy brzeg strumienia - bez najmniejszego problemu, potem 5 - kapliczka na wzniesieniu. Dosyć blisko, ale w lesie, od razu spodziewałam się problemów ze znalezieniem właściwej przecinki. Zwłaszcza, że mapnik skutecznie zasłania licznik i trudno mi kontrolować przejechaną odległość :| Nie bez błędów, ale dojechaliśmy. Całkiem strome to wzniesienie, ale warto było się pomęczyć - punkt naprawdę przepięknie położony, a i zjazd ciekawy :)

Pierwotnie mieliśmy znaleźć jeszcze 9 i zmierzać do Spały, ale tak przyjemnie się jechało, że szkoda było już wracać. Wybraliśmy się zatem na podbój 4 - miejsce biwakowe. Jak po sznurku. No jedziemy dalej! Kusi 10, na mapie tuż obok, ale po drugiej stronie Pilicy... Wpław nie przejdziemy, ale kiedyś i tak trzeba będzie tam dojechać. Więc czemu nie dziś? Potoczyliśmy się więc po piaszczystych, nierównych drogach do mostu w Mysiakowcu. To był chyba najcięższy odcinek tej trasy (dla mnie). Zwłaszcza droga od Kozłowca pokonywana już w ciemnościach na azymut przez las. Ale kobieta-ninja ciemności się nie boi ;) A podobno jak ciemno, to przyjemno. Więc nie ma co marudzić, tylko zdobywać 7 - brzeg starorzecza, jest na wyciągnięcie ręki. Pewnie łatwiej byłoby ją znaleźć za dnia, ale jest jakiś kilometr od mostu, więc odpuścić teraz to byłby grzech. Chwila błądzenia wzdłuż brzegu, ale jest! Nawet w nocy te punkty są banalnie proste do znalezienia w porównaniu z tymi z MTBO ;)
długo szukaliśmy punktu, więc się cieszę jak golas w pokrzywach © SylaNaRowerze1


Na powrót wybraliśmy wariant dłuższy, ale na pewno o tej porze przyjemniejszy, łatwiejszy i pewnie szybszy. Dojechaliśmy do Rzeczycy, tam zrobiliśmy dłuższą przerwę na ciepłą kolację i w drogę 726. Kawałek ujechaliśmy, ale gdy wjechałam w las jakoś wyjątkowo ciemno się zrobiło. Gdzie oświetlające mnie z tyłu światło od roweru Jarka? Gdzie Jaro? Pewnie znów gada przez telefon - w pracy nawet w niedzielę nie mogą się bez niego obejść. Zwalniam i czekam, ale nie goni. Wyciągam telefon - gdzież Ty? "Złapałem gumę". No to k. pięknie. Na przepięknej, płaskiej jak naleśnik nawierzchni? Zapasowej dętki brak... Jakoś dopompował i tniemy, póki możemy.

Jeszcze w Liciążnej decyzja - podjeżdżamy zdobyć 10 - lewy brzeg Pilicy. Właściwą przecinkę znajdujemy bez problemu, tylko trochę poszukiwań już przy samym brzegu, punkt schowany w zaroślach, ale jest! :D Temperatura nad rzeką przeraźliwa - minus 3 stopnie. Przydaje się moje ciepłe ubranie. Powietrza w kole coraz mniej, jedziemy dalej z zawrotną prędkością ok 15 km/h, a Jaro spocony jak w ukropie. Tak się dotoczyliśmy do auta, odpuściliśmy sobie już 2, która chodziła nam po głowie ;) Będzie powód, żeby tu jeszcze wrócić.

Podsumowując - dzień spędzony rewelacyjnie! Nie zmęczyły mnie te kilometry za bardzo, może dlatego że dbałam o jedzenie i picie. Pięć i pół godziny w siodle, ale od wyjazdu do powrotu minęło ponad 9 godzin. To tu, to tam i się uzbierało, chociaż przeraża mnie to jak dużo. Muszę się następnym razem bardziej pilnować.
  • DST 91.41km
  • Czas 05:28
  • VAVG 16.72km/h
  • VMAX 39.26km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 190 ( 94%)
  • HRavg 128 ( 63%)
  • Kalorie 3811kcal
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 października 2011 Kategoria masakrycznie

ostatni pociąg

Zmówiliśmy się na nocny przejazd ze znajomymi z masy. Zrobiliśmy MAŁE kółko po Bałutach (jak dla mnie za małe i za wolne) i dojechaliśmy na Dworzec Fabryczny, w sam raz na wjazd ostatniego pociągu. Następny odjeżdża za 5 lat...
  • DST 33.22km
  • Czas 01:58
  • VAVG 16.89km/h
  • VMAX 35.94km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 października 2011

piąteczek

Jak wychodziłam z pracy już było ciemno :| Wróciłam trochę naokoło, ale ciut bałam się jeździć po nieznanym parku po ciemku po kupkach liści... Jednak na znanej, dobrze oświetlonej drodze rowerowej albo ulicy czuję się lepiej. Więc dłuższą wycieczkę odłożyłam do jutra.
  • DST 15.51km
  • Czas 00:46
  • VAVG 20.23km/h
  • VMAX 31.25km/h
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 października 2011

to już czwartek?

ale czas szybko ucieka... tylko ja wolno jeżdżę.
chociaż szybciej niż kiedyś :)
  • DST 10.96km
  • Czas 00:32
  • VAVG 20.55km/h
  • VMAX 32.23km/h
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 października 2011

a dziś coś tak sucho?

to przecież nie będę w domu siedzieć.
dom-praca-dom, a potem traska po mieście i koło ikei.

a na koniec niespodzianka! w polskim radiu eska rock Little Wing :)
  • DST 43.89km
  • Czas 02:08
  • VAVG 20.57km/h
  • VMAX 36.53km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 października 2011

prawie jak ninja

prawie przejeżdżałam między kroplami deszczu ;)
  • DST 10.96km
  • Czas 00:32
  • VAVG 20.55km/h
  • VMAX 33.01km/h
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 października 2011

ktoś jeszcze jeździ w czerwonym płaszczyku z decathlonu?

Szybko do pracy. Jak zawsze obiecałam sobie, że będę o 8, a o 8:45 jeszcze nie wyszłam z domu - wtedy pedałuję najszybciej ;) Nawet deszcz w drodze powrotnej nie zmotywował mnie do szybszej jazdy.
Po drodze odwiedziny w Decathlonie - kupiłam w końcu czerwoną pelerynkę, oglądałam ją z 15 razy i się nie mogłam zdecydować. Aż do dziś. Zmokłam, to szybko podjęłam decyzję :)
Może to i fajne, ale nie opracowałam jeszcze metody, aby ten kawałek na nogi okrywał nogi, a nie powiewał radośnie jak chce. Może ma ktoś jakiś patent?
  • DST 12.43km
  • Czas 00:37
  • VAVG 20.16km/h
  • VMAX 33.01km/h
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 października 2011

niedzielna rundka

Prędkość średnia - nie za szybko, bo nogi pamiętały wczorajszy dzień, ale nie za wolno, bo zimno i trzeba było się rozgrzać.
Odkryłam nową fajną trasę: Chocianowicka - Sanitariuszek - Kolejowa - Maratońska i kiedyś będę musiała się tam sprawdzić jadąc z pełną mocą.
  • DST 27.19km
  • Czas 01:23
  • VAVG 19.66km/h
  • VMAX 33.60km/h
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 października 2011 Kategoria z mapą

MTBO Łucznica

Mój pierwszy maraton na orientację...
Rewelacyjne trasy (chociaż sporo piaszczystych odcinków) i super frajda z jazdy! Niestety wynikiem nie ma się co chwalić, ale jak to mówią - pierwsze koty za płoty.
Jestem na zaszczytnym 20 miejscu od końca :) Pociesza mnie, że podobno "MTBO ma jedną z trudniejszych nawigacyjnie tras" :) Ale i tak popełniłam dwa wielbłądy nawigacyjne, kilka mniejszych no i nie wiem na co straciłam dwie godziny bez roweru. Czas jazdy 4:25, a na mecie byłam po 6:36 od startu. Sporo tego wyszło, a wydawało mi się, że czasu niepotrzebnie nie tracę... Cóż, praktycznie każdego punktu musiałam długo szukać. Nawet jak wiedziałam, że musi gdzieś TU być, to chwilę zajmowało mi jego odnalezienie. Lampiony czy pale z Orientu byłyby bardziej widoczne, ale to szukanie też dodawało smaczku :)
Jestem dumna ze zdobycia PK11 i to odcinkiem specjalnym, jak to ktoś ujął - kanałem błotnym. "Jazda" tam była mało efektywna, ale bardzo mi się podobało :)

Żałuję tylko, że moje pierwsze zmagania z mapą przypadają na koniec sezonu. Muszę czekać pół roku na pokazanie na co mnie stać ;)

Łucznica - MTBO, mapy rozdane - foto pożyczone od surf © surf
  • DST 65.84km
  • Czas 04:25
  • VAVG 14.91km/h
  • VMAX 34.77km/h
  • HRmax 188 ( 93%)
  • HRavg 148 ( 73%)
  • Kalorie 3427kcal
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 października 2011

praca

  • DST 11.50km
  • Czas 00:37
  • VAVG 18.65km/h
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl