mogłabym w końcu gdzieś dalej pojechać, świerzbią mnie nóżki ;)

W poniedziałek ja nie mogę, bo pomagam mamie...

Ale do pracy i z pracy trzeba jakoś dojechać :)

...a więc masa.
Dziś zadebiutowałam jako "niebieska" i zdecydowanie wiem, że to nie był ostatni raz :) Udało mi się połączyć akceptację dla samej idei masy z całkiem wymagającą jazdą. Dowód - HR max.

do pracy, droga powrotna przez Fabryczny.

mocne doginanie do pracy (bo wyjechałam jak zwykle za późno...).
A po południu próbny przejazd masy. Ta masa stoi pod znakiem kontrapasów, których póki co u nas nie ma. W piątek przejedziemy, ale póki co trzeba było przejść te fragmenty pieszo, bo chodnik wąski. Oczywiście nie wpadłam na pomysł zdjęcia natenczas licznika...

Oto tysiączek. Jakoś wolno się przejechał. Miało być w dwa miesiące, a tu prawie cztery... Ale dobrze jest :)

A dziś zje...chałam się na maxa. To tylko dyszka raptem, ale wmordewind dał mi się we znaki. Myślałam że nie dojadę do domu. Trzeba było jechać w drugą stronę, to wracałabym z wiatrem.

Podróż do pracy zajmuje mi 12 minut. Autobus jedzie dłużej :)

Więc już wiem jak jeździ się z wielką torbą na ramię.
Źle.