Czwartek, 6 października 2011
czwartek - to już o krok od weekendu :D
Jechać? Nie jechać? W domu to się jeszcze nasiedzę, pewnie że jechać! Ale bez zadęcia, lajtowo.
No i do połowy tak było. A potem zaczął padać deszcz. Skoro już moknę, to chociaż żeby z sensem - więc wróciłam inną drogą. Myślałam, że to będzie naokoło, ale wyszło praktycznie to samo. Za to napotkałam po drodze dłuuugaśny podjazd na Puszkina, a na nim rowerzystę, który się specjalnie nie spieszył. Ja też niespecjalnie się spiesząc wyprzedziłam go i chyba nadepnęłam na odcisk, albo chociaż na ambicję weszłam, bo zaczął gonić. No przecież nie po to wyprzedzałam, żeby mnie teraz dogonił, nie?
Ale dogonił. Jak stałam na czerwonym, to doszedł i poszedł dalej. Jak stoję, to se przeganiaj ;)
Spotkała mnie jeszcze nie za miła niespodzianka na przejeździe Mickiewicza/Wólczańska. Dojeżdżam sobie do przejazdu, mam zielone, ale auto z Wólczańskiej nie budziło mojego zaufania, więc czekam co dalej. Pan się zatrzymuje, więc ja jadę. I co dalej? Pan też jedzie, prosto na mnie w dodatku. Już szykowałam się do zbierania z jezdni moich resztek, ale 20 cm przede mną auto się zatrzymało. Uff. Kierowca przestraszył się jeszcze bardziej ode mnie i jeszcze chwilę tam postał. A ja powinnam zacząć liczyć który to już raz cudem uchodzę cało z takich bliskich spotkań, kiedyś te moje zapasowe życia się skończą... Chyba że uda mi się przejść na wyższy level i znów odbiorę komplet ;)
No i do połowy tak było. A potem zaczął padać deszcz. Skoro już moknę, to chociaż żeby z sensem - więc wróciłam inną drogą. Myślałam, że to będzie naokoło, ale wyszło praktycznie to samo. Za to napotkałam po drodze dłuuugaśny podjazd na Puszkina, a na nim rowerzystę, który się specjalnie nie spieszył. Ja też niespecjalnie się spiesząc wyprzedziłam go i chyba nadepnęłam na odcisk, albo chociaż na ambicję weszłam, bo zaczął gonić. No przecież nie po to wyprzedzałam, żeby mnie teraz dogonił, nie?
Ale dogonił. Jak stałam na czerwonym, to doszedł i poszedł dalej. Jak stoję, to se przeganiaj ;)
Spotkała mnie jeszcze nie za miła niespodzianka na przejeździe Mickiewicza/Wólczańska. Dojeżdżam sobie do przejazdu, mam zielone, ale auto z Wólczańskiej nie budziło mojego zaufania, więc czekam co dalej. Pan się zatrzymuje, więc ja jadę. I co dalej? Pan też jedzie, prosto na mnie w dodatku. Już szykowałam się do zbierania z jezdni moich resztek, ale 20 cm przede mną auto się zatrzymało. Uff. Kierowca przestraszył się jeszcze bardziej ode mnie i jeszcze chwilę tam postał. A ja powinnam zacząć liczyć który to już raz cudem uchodzę cało z takich bliskich spotkań, kiedyś te moje zapasowe życia się skończą... Chyba że uda mi się przejść na wyższy level i znów odbiorę komplet ;)
- DST 42.69km
- Czas 02:10
- VAVG 19.70km/h
- VMAX 34.38km/h
- HRmax 180 ( 89%)
- HRavg 147 ( 73%)
- Kalorie 923kcal
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj