Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2011
Dystans całkowity: | 851.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 47:29 |
Średnia prędkość: | 17.92 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.26 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (73 %) |
Suma kalorii: | 16715 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 34.04 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 31 października 2011
po pracy, po ciemku, po prostu
praca, zakupy w Decathlonie a potem w Manufakturze, powrót przez park Poniatowskiego i Piłsudskiego. I się uzbierało kilka kaemów.
Dzisiaj z Wojtkiem i tym razem to on był w kiepskiej formie, a ja się wybitnie nudziłam, ale ten jeden raz nie wystąpiła na mnie ani kropelka potu ;)
W parkach już prawdziwa jesień... Nie odróżniałam ścieżek, wszędzie po równo naspadało liści. Może jutro uda mi się wybrać w dzień, to zrobię kilka fotek.
Dzisiaj z Wojtkiem i tym razem to on był w kiepskiej formie, a ja się wybitnie nudziłam, ale ten jeden raz nie wystąpiła na mnie ani kropelka potu ;)
W parkach już prawdziwa jesień... Nie odróżniałam ścieżek, wszędzie po równo naspadało liści. Może jutro uda mi się wybrać w dzień, to zrobię kilka fotek.
- DST 40.06km
- Czas 02:20
- VAVG 17.17km/h
- VMAX 30.68km/h
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 października 2011
Kategoria zamiastowo
Me gusta montar una bici
Ten dzień zapowiadał się słabo. Po 12 km miałam ochotę wracać do domu, a nie wybierać się dalej. Ale spotkałam Jarka... A on różnymi metodami przekonał mnie, żeby się jeszcze trochę ruszyć. Np. stale zaniżał dystans, który mieliśmy jeszcze przejechać ;) I albo nie widział moich błagalnych spojrzeń i nie słyszał próśb, albo udawał że nie widzi i nie słyszy, tylko stale trzymał mocne (jak na mnie) tempo i nie dawał mi odpocząć.
Trasy sama nie odtworzę (i ja chcę jeździć na orientację, nawet blisko domu nie wiem gdzie jeździłam ;)). Wiem na pewno, że z Łodzi wyjechaliśmy Tomaszowską - Jędrzejowską. Pokręciliśmy się po wsiach, wiochach i wioskach na południe od Andrespola, potem odbiliśmy na zachód do Koluszek i Rochny, a z tamtąd powrót przez Bedoń.
Chociaż dane z pulsometru tego nie odzwierciedlają, to naprawdę dziś się zmęczyłam jak nigdy i ciężko mi się jechało.
Ale już po powrocie i chwili odsapnięcia zaliczyłam dzień do całkiem udanych, a z wycieczki jestem zadowolona. Dzięki Jaro :)
Sponsor dzisiejszego dnia - Manu Chao :)
Trasy sama nie odtworzę (i ja chcę jeździć na orientację, nawet blisko domu nie wiem gdzie jeździłam ;)). Wiem na pewno, że z Łodzi wyjechaliśmy Tomaszowską - Jędrzejowską. Pokręciliśmy się po wsiach, wiochach i wioskach na południe od Andrespola, potem odbiliśmy na zachód do Koluszek i Rochny, a z tamtąd powrót przez Bedoń.
Chociaż dane z pulsometru tego nie odzwierciedlają, to naprawdę dziś się zmęczyłam jak nigdy i ciężko mi się jechało.
Ale już po powrocie i chwili odsapnięcia zaliczyłam dzień do całkiem udanych, a z wycieczki jestem zadowolona. Dzięki Jaro :)
Sponsor dzisiejszego dnia - Manu Chao :)
- DST 77.62km
- Czas 03:41
- VAVG 21.07km/h
- VMAX 37.50km/h
- HRmax 183 ( 91%)
- HRavg 144 ( 71%)
- Kalorie 2236kcal
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 października 2011
Kategoria masakrycznie
masakrycznie
Do pracy, a potem masa krytyczna. Było trochę ponad 500 osób, masa niebieskich, na ulicach pustki i mało skrzyżowań do obstawiania. Większość czasu jechałam powolutku na czele, a to nie to co tygryski lubią najbardziej :|
Za to humor poprawiło mi dwóch bikerów, jeden w drodze na masę, drugi w drodze powrotnej. Obaj niezależnie stwierdzili że nieźle doginam :D Wiem, że do "niezłego doginania" sporo mi jeszcze brakuje, ale i tak miło to słyszeć :)
Za to humor poprawiło mi dwóch bikerów, jeden w drodze na masę, drugi w drodze powrotnej. Obaj niezależnie stwierdzili że nieźle doginam :D Wiem, że do "niezłego doginania" sporo mi jeszcze brakuje, ale i tak miło to słyszeć :)
- DST 40.13km
- Czas 02:32
- VAVG 15.84km/h
- VMAX 35.36km/h
- HRmax 188 ( 93%)
- HRavg 133 ( 66%)
- Kalorie 924kcal
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 października 2011
powrót do Łodzi i na rower
Po długich 3 dniach spędzonych na 4 kółkach powrót na 2 :) Dawno nie było mnie w Łodzi, więc po pracy zrobiłam małe kółko po centrum, żeby sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu ;) No i jest. A nawet jest więcej niż jak wyjeżdżałam - przy Piotrkowskiej 86 pojawiła się przepięknie odnowiona kamienica, efektownie podświetlona wieczorem. Na placu Wolności miałam okazję zaobserwować teatr świateł, które projektory rzucają na okoliczne kamienice. Jest naprawdę przyjemnie :) W Manufakturze jak zawsze masa klientów, a w parkach (Poniatowskiego i na Zdrowiu) masa biegaczy. No i do domu. Całkiem przyjemny "spacerek".
- DST 22.80km
- Czas 01:15
- VAVG 18.24km/h
- VMAX 30.08km/h
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 października 2011
Kategoria z mapą
przez lasy i pola
Jaro i ja, okolice Spały, cz.3
Tym razem umówiliśmy się na wspólne rowerowanie z Tymoteuszką. Spotkanie bladym świtem (czyli o 9:30) w Macu w Tomaszowie. Gdy zobaczyliśmy Karolinę od razu zrobiło nam się zimniej i ogarnęły nas wątpliwości czy aby na pewno ubraliśmy się odpowiednio. Ja pod kurtkę założyłam tylko koszulkę termo aktywną, Karola dwa polary! W dodatku powitała nas w kominiarce, przypominała nawet tego bandziora co w piątek obrabował bank na Zgierskiej ;)
Tradycyjnie jak to u nas przygotowania trwały i trwały, jeszcze zakupy w Kauflandzie i chyba ok. 10:30 wyruszyliśmy.
Na początek ścieżką rowerową do Spały, potem skręciliśmy na zielony szlak rowerowy i bez problemów dojechaliśmy do PK 2 z Bike Orientu – dawna gajówka. Spodziewałam się starej chatki, ale wcale nie wyglądała na starą ;)
Po wielogodzinnych naradach ustaliliśmy, że dalej pojedziemy do mostu w Mysiakowcu, a potem do Poświętnego. Dobra, narada trwała tylko kilka minut, ale wybór nie był oczywisty, a dyskusja była bardzo żywiołowa. My z Jarem odwiedziliśmy do tej pory inne punkty niż Karola. Jej zależało, żebyśmy pojeździli po nowych terenach, my chcieliśmy ją zabrać do tych miejsc, które nam się podobały i które odwiedziliśmy nocą. Kompromis zakładał, że pojedziemy w nieznane dla wszystkich okolice Poświętnego, po drodze zahaczając o punkt 7 - starorzecze Pilicy (my nie widzieliśmy go za dnia, Karola wcale).
Do 7 dojechaliśmy bez większych problemów. Po drodze przez Zakościele zahaczyliśmy o kościół - fajny się z niego rozciąga widok na dolinę Pilicy.
Potem wjazd w las. Jechało się nieźle pomimo piaszczystych dróg. Dzięki ostatnim opadom piach był wilgotny i ubity. Po drodze dołączył się do nas jeszcze jeden wędrowiec – Szarik pieszczotliwie zwany Burkiem. Towarzyszył nam naprawdę kaaawał drogi.
Na punkcie zrobiliśmy mały popas i odpoczynek. Ostatni spory kawałek jechaliśmy przez wsie i pola, nieosłonięci od wiatru. To nas trochę wychłodziło i zmęczyło, a przecież to nie żaden wyścig, a wycieczka dla przyjemności :) Jeszcze mała sesja zdjęciowa na moście i trzeba ruszać dalej.
Plan zakładał zdobycie punków 15, 20 i 19, a potem powrót do Tomaszowa przez Spałę. Jak po sznurku dotarliśmy do 15, ale trochę już zmęczeni i zdemotywowani przez średnią pogodę postanowiliśmy odpuścić te dwa pozostałe punkty.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Fryszerki. Planowaliśmy to za każdym razem, ale niestety za wcześnie jak dla nas zamykają ;) Tym razem się udało. I wiecie co? Trochę się rozczarowałam. W Sereczynie jest ładniej, milej, w ogóle sympatyczniej :) A rybki lepsze i większy wybór. Zapraszam do Seryczyna!
Fryszerka miała jednak wczoraj istotną przewagę – była nam po drodze, a Sereczyn nie. Wypiliśmy gorącą herbatę, posililiśmy się i trochę zregenerowaliśmy siły. Jak wyszliśmy na powietrze to nawet wydawało nam się, że jest cieplej niż wcześniej, chyba trochę uspokoił się wiatr.
Potoczyliśmy się spokojnie w stronę punktu 9. Fajna ścieżka do niego wiedzie! Podobała się nie tylko nam, ale też różnym zwierzaczkom. Mnie drogę przebiegł chyba dzik (a może to była szynszyla?), Karoli myszka :)
Stąd już powrót przez Ciebłowice do Tomaszowa. Dojechaliśmy zupełnie po ciemku. Chyba decyzja o rezygnacji z punktów 20 i 19 była właściwa. A kilometrów trochę i tak wykręciliśmy i spędziliśmy bardzo miło dzień :)
P.S. Na dłuższym kawału asfaltu (droga 48) sprawdzałam na ile dobrze skalibrowany jest mój licznik. Wyszło mi, że zaniża liczbę km o prawie 10 procent. Czyli chyba jednak wskazania licznika Jarka były prawdziwsze ;)
Tym razem umówiliśmy się na wspólne rowerowanie z Tymoteuszką. Spotkanie bladym świtem (czyli o 9:30) w Macu w Tomaszowie. Gdy zobaczyliśmy Karolinę od razu zrobiło nam się zimniej i ogarnęły nas wątpliwości czy aby na pewno ubraliśmy się odpowiednio. Ja pod kurtkę założyłam tylko koszulkę termo aktywną, Karola dwa polary! W dodatku powitała nas w kominiarce, przypominała nawet tego bandziora co w piątek obrabował bank na Zgierskiej ;)
Tradycyjnie jak to u nas przygotowania trwały i trwały, jeszcze zakupy w Kauflandzie i chyba ok. 10:30 wyruszyliśmy.
jadę na rowerze ;)© SylaNaRowerze1
Na początek ścieżką rowerową do Spały, potem skręciliśmy na zielony szlak rowerowy i bez problemów dojechaliśmy do PK 2 z Bike Orientu – dawna gajówka. Spodziewałam się starej chatki, ale wcale nie wyglądała na starą ;)
punkt kontrolny numer 2 - podejście 3, zaliczone© SylaNaRowerze1
taka oto okoliczność przyrody nam towarzyszyła© SylaNaRowerze1
Po wielogodzinnych naradach ustaliliśmy, że dalej pojedziemy do mostu w Mysiakowcu, a potem do Poświętnego. Dobra, narada trwała tylko kilka minut, ale wybór nie był oczywisty, a dyskusja była bardzo żywiołowa. My z Jarem odwiedziliśmy do tej pory inne punkty niż Karola. Jej zależało, żebyśmy pojeździli po nowych terenach, my chcieliśmy ją zabrać do tych miejsc, które nam się podobały i które odwiedziliśmy nocą. Kompromis zakładał, że pojedziemy w nieznane dla wszystkich okolice Poświętnego, po drodze zahaczając o punkt 7 - starorzecze Pilicy (my nie widzieliśmy go za dnia, Karola wcale).
Do 7 dojechaliśmy bez większych problemów. Po drodze przez Zakościele zahaczyliśmy o kościół - fajny się z niego rozciąga widok na dolinę Pilicy.
solidna górka, wdrapaliśmy się pieszo© SylaNaRowerze1
kościół p.w. św. Idziego© SylaNaRowerze1
jesień, Pilica i las© SylaNaRowerze1
jesień, Pilica, łąki i las© SylaNaRowerze1
jesień, Pilica, domy i las w oddali© SylaNaRowerze1
Bolek Krzywousty ogląda Pilicę, a Jaro pozuje© SylaNaRowerze1
Potem wjazd w las. Jechało się nieźle pomimo piaszczystych dróg. Dzięki ostatnim opadom piach był wilgotny i ubity. Po drodze dołączył się do nas jeszcze jeden wędrowiec – Szarik pieszczotliwie zwany Burkiem. Towarzyszył nam naprawdę kaaawał drogi.
Burek/Szarik/Włóczykij© SylaNaRowerze1
Na punkcie zrobiliśmy mały popas i odpoczynek. Ostatni spory kawałek jechaliśmy przez wsie i pola, nieosłonięci od wiatru. To nas trochę wychłodziło i zmęczyło, a przecież to nie żaden wyścig, a wycieczka dla przyjemności :) Jeszcze mała sesja zdjęciowa na moście i trzeba ruszać dalej.
starorzecze Pilicy© SylaNaRowerze1
jak przystało na początkujące orientalistki, jemy kanapki na punkcie :D© SylaNaRowerze1
Szarik ciągle z nami© SylaNaRowerze1
Plan zakładał zdobycie punków 15, 20 i 19, a potem powrót do Tomaszowa przez Spałę. Jak po sznurku dotarliśmy do 15, ale trochę już zmęczeni i zdemotywowani przez średnią pogodę postanowiliśmy odpuścić te dwa pozostałe punkty.
Cholerna Góra© SylaNaRowerze1
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Fryszerki. Planowaliśmy to za każdym razem, ale niestety za wcześnie jak dla nas zamykają ;) Tym razem się udało. I wiecie co? Trochę się rozczarowałam. W Sereczynie jest ładniej, milej, w ogóle sympatyczniej :) A rybki lepsze i większy wybór. Zapraszam do Seryczyna!
Fryszerka miała jednak wczoraj istotną przewagę – była nam po drodze, a Sereczyn nie. Wypiliśmy gorącą herbatę, posililiśmy się i trochę zregenerowaliśmy siły. Jak wyszliśmy na powietrze to nawet wydawało nam się, że jest cieplej niż wcześniej, chyba trochę uspokoił się wiatr.
Potoczyliśmy się spokojnie w stronę punktu 9. Fajna ścieżka do niego wiedzie! Podobała się nie tylko nam, ale też różnym zwierzaczkom. Mnie drogę przebiegł chyba dzik (a może to była szynszyla?), Karoli myszka :)
Pilica by night© SylaNaRowerze1
Stąd już powrót przez Ciebłowice do Tomaszowa. Dojechaliśmy zupełnie po ciemku. Chyba decyzja o rezygnacji z punktów 20 i 19 była właściwa. A kilometrów trochę i tak wykręciliśmy i spędziliśmy bardzo miło dzień :)
zmęczeni, ale zadowoleni© SylaNaRowerze1
P.S. Na dłuższym kawału asfaltu (droga 48) sprawdzałam na ile dobrze skalibrowany jest mój licznik. Wyszło mi, że zaniża liczbę km o prawie 10 procent. Czyli chyba jednak wskazania licznika Jarka były prawdziwsze ;)
- DST 79.20km
- Czas 04:36
- VAVG 17.22km/h
- VMAX 38.87km/h
- Temperatura 1.0°C
- HRmax 189 ( 94%)
- HRavg 124 ( 61%)
- Kalorie 2440kcal
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 października 2011
praca
Wydawało mi się, że wracałam z WYSOKĄ kadencją. Nie chciało mi się tego sprawdzać na bieżąco, ale czekałam żeby sprawdzić średnią. A tymczasem... Albo wrażenie było mylne, albo w drodze do pracy było ekstremum w drugą stronę ;)
- DST 10.50km
- Czas 00:31
- VAVG 20.32km/h
- VMAX 32.23km/h
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 października 2011
uff, jak gorąco
Ubrałam się dziś w polar. A pod spód bawełniany T-shirt. Uff...
No i dostałam opierdol.
Od spotkanego na czerwonym bikera.
Nie za niewłaściwy strój, ale za to że jeżdżę w słuchawkach i do tego bez kasku! Powymienialiśmy się chwilę argumentami, ale zmieniło się światło i ruszyliśmy dalej w różnych kierunkach. Ja nadal bez kasku, ale zaczęła we mnie kiełkować myśl... A wszystko przez lukasza78 i jego wpis o niebezpiecznych ścieżkach rowerowych :/ Muszę chyba poprzeglądać blogi o Cycle Chick i przywrócić w sobie wiarę, że da się jeździć bez kasku ;)
No i dostałam opierdol.
Od spotkanego na czerwonym bikera.
Nie za niewłaściwy strój, ale za to że jeżdżę w słuchawkach i do tego bez kasku! Powymienialiśmy się chwilę argumentami, ale zmieniło się światło i ruszyliśmy dalej w różnych kierunkach. Ja nadal bez kasku, ale zaczęła we mnie kiełkować myśl... A wszystko przez lukasza78 i jego wpis o niebezpiecznych ścieżkach rowerowych :/ Muszę chyba poprzeglądać blogi o Cycle Chick i przywrócić w sobie wiarę, że da się jeździć bez kasku ;)
- DST 17.89km
- Czas 00:57
- VAVG 18.83km/h
- VMAX 31.84km/h
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 października 2011
I'm singing in a rain
Takie wolniejsze popołudnie dziś, prawie bez deszczu, więc sobie wróciłam do domu trochę naokoło. Jak przyjemnie :) W uszach mi brzmiała Deszczowa piosenka:
- DST 25.36km
- Czas 01:17
- VAVG 19.76km/h
- VMAX 35.75km/h
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 października 2011
¿cómo estás?
Dom -> praca -> hiszpański -> dom.
Czemu mam wszędzie tak blisko? Jakbym tak miała dwa razy tyle do pracy, to chociaż godzinę dziennie bym pojeździła. A tak, to za szybko mija ;)
Po hiszpańskim wstąpiła we mnie energia i pojeździłabym więcej, ale późno już było, a w domu też trzeba czasem pomieszkać.
Czemu mam wszędzie tak blisko? Jakbym tak miała dwa razy tyle do pracy, to chociaż godzinę dziennie bym pojeździła. A tak, to za szybko mija ;)
Po hiszpańskim wstąpiła we mnie energia i pojeździłabym więcej, ale późno już było, a w domu też trzeba czasem pomieszkać.
- DST 12.85km
- Czas 00:39
- VAVG 19.77km/h
- VMAX 32.62km/h
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 października 2011
jakie korki dzisiaj!
Wyszłam dziś z pracy nieprzyzwoicie wcześnie - o 17. To co zobaczyłam na ulicach przywołało uśmiech - wy sobie stójcie w korkach, a ja szybciutko śmignę do domu :) I to w dziennym świetle!
Ale szybko okazało się, że na DDR też są korki... I tyle pojazdów nadjeżdżających z naprzeciwka, że nie ma gdzie wyprzedzać :)
Ale szybko okazało się, że na DDR też są korki... I tyle pojazdów nadjeżdżających z naprzeciwka, że nie ma gdzie wyprzedzać :)
- DST 10.94km
- Czas 00:33
- VAVG 19.89km/h
- VMAX 35.36km/h
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze