Niedziela, 2 czerwca 2013
to ostatnia niedziela... szczęście tak upragnione skończyło się
Dziś zaplanowałam spędzić trochę czasu w siodle. Miałam do załatwienia sprawę w Łodzi, zabrałam rower pod pachę i w tę stronę dojechałam pociągiem, a wracać miałam na dwóch kołach. Po drodze kupiłam jeszcze zapięcie w Decathlonie, bo mój łańcuch okupuje Mieszczuch, niestety łańcuchy wyszły, więc wybrałam najgrubszą linkę. Rower przypięłam na 40 min. w centrum miasta i to był ostatni raz gdy go zobaczyłam...
Żal, że już na nim nie pojeżdżę, świetnie mi służył. Żal, że w tym sezonie tak niewiele spędziliśmy razem czasu. Na pamiątkę pozostał mi licznik, który zawsze gubiłam i nowozakupiona linka przecięta bez najmniejszego problemu.
Widziałam jak się takie linki przecina, mimo wszystko jednak nie spodziewałam się, że rower zniknie w samym ruchliwym centrum miasta. Dziwi mnie raczej, że Luxtorpeda codziennie rano na mnie czeka i jej jeszcze nikt nie ukradł - w końcu zostaje na dworcu na całe noce i weekendy. Mam nadzieję, że jutro rano będzie jak dotąd...
- DST 12.44km
- Czas 00:38
- VAVG 19.64km/h
- VMAX 33.69km/h
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Masakra... Ostatnio to jakaś plaga z kradzieżami rowerów....
amiga - 15:11 poniedziałek, 10 czerwca 2013 | linkuj
Taa, a jak ktoś Cię kamieniem to Ty go bułką. Dobry strzał czerstwą bułeczką państwowego wypieku załatwił niejednego :)
Niewe - 20:19 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj
Zrób jak Stallone w Niezniszczalnych
Track them, find them, kill them :)
A w ogóle to wielkie buuuu :/ Niewe - 19:45 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj
Komentuj
Track them, find them, kill them :)
A w ogóle to wielkie buuuu :/ Niewe - 19:45 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj