Wpisy archiwalne w kategorii
T jak trening
Dystans całkowity: | 146.17 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 06:18 |
Średnia prędkość: | 23.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.42 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (73 %) |
Suma kalorii: | 3566 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 48.72 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 26 maja 2013
Kategoria T jak trening
obejście się smakiem pod Złotym Prosiakiem
W końcu pogoda pozwoliła na chwilę aktywności na dworze. Stęskniłam się trochę za wygodnym Viperem, za amortyzatorem (tylko przedni, ale i tak czuć różnicę!), za espedami :) Nawet całkiem silny wiatr nie zepsuł mi frajdy z jazdy.
Umówiliśmy się z thelim w szeroko znanej i lubianej Oberży pod Złotym Prosiakiem, jak mogliśmy nie przewidzieć że będzie tam impreza komunijna? Do domu wracaliśmy o suchym pysku - może to i lepiej, w końcu trzeba dbać o linię ;)
Umówiliśmy się z thelim w szeroko znanej i lubianej Oberży pod Złotym Prosiakiem, jak mogliśmy nie przewidzieć że będzie tam impreza komunijna? Do domu wracaliśmy o suchym pysku - może to i lepiej, w końcu trzeba dbać o linię ;)
- DST 51.73km
- Czas 02:19
- VAVG 22.33km/h
- VMAX 38.05km/h
- HRmax 173 ( 86%)
- HRavg 148 ( 73%)
- Kalorie 1347kcal
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 maja 2012
Kategoria T jak trening
trudne słowo na T
czyli trening nr 2.
Posłusznie trzymałam się wskazówek (w większości przynajmniej ;)) i starałam się utrzymać puls w granicach 150 - 155 HR. Dziś nie sprawiło mi to dużego problemu.
Trochę krótko, ale czasu na więcej nie wystarczyło.
Posłusznie trzymałam się wskazówek (w większości przynajmniej ;)) i starałam się utrzymać puls w granicach 150 - 155 HR. Dziś nie sprawiło mi to dużego problemu.
Trochę krótko, ale czasu na więcej nie wystarczyło.
- DST 44.52km
- Czas 01:51
- VAVG 24.06km/h
- VMAX 41.42km/h
- HRmax 168 ( 83%)
- HRavg 148 ( 73%)
- Kalorie 1022kcal
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 maja 2012
Kategoria T jak trening
pierwszy trening
No i stało się. Przyznałam, że fajnie mi się jeździ rowerem, ale pewnie byłoby jeszcze fajniej, gdybym była w tym lepsza.
Dostałam więc wskazówki od mojego guru nad czym mam pracować i jak - potrzebny mi trening wytrzymałościowy. Powiedzmy raz w tygodniu ok. 2 godziny jazdy w strefie tlenowej, na oko ok. 155 HR.
Po co mi trening wytrzymałościowy? Przejeżdżam bez większych problemów 12 godzin - nie samej jazdy wprawdzie, ale więcej nie potrzebuję. Na mecie nie umieram. Za to jeżdżę bardzo wolno i potrzebuję treningu szybkości!
Ale co mi szkodzi? I tak zaplanowałam na dziś trochę pojeździć, to mogę przy okazji zerkać na pulsometr.
Po raz pierwszy pomyślałam, że będzie ciężko po 8 minutach. Już miałam problem, żeby to 155 HR uzyskać i utrzymać. Pewnie byłoby łatwiej, gdybym była wyspana. A ja ostatnio spałam 9 godzin. Nieźle, tylko że to w ciągu dwóch nocy, nie jednej :)
Ale nie po to się szykowałam tyle czasu (bo to wiadomo - skarpetki muszą pasować do stanika, rękawiczki do koszulki etc.), żeby wrócić do domu po kwadransie. Więc ile się dało, starałam się utrzymać tętno. Raz się nawet zapomniałam i pod wiatr, pod górkę, z dupą w górze uzyskałam 188 HR. Szybko się jednak spostrzegłam i uspokoiłam.
Tak już zupełnie przy okazji starałam się utrzymać prawidłową sylwetkę. Proste plecy, pięty w dół, ramiona nisko. Muszę przyznać, że to nawet wygodne, plecy się tak nie męczą :)
Plan zakładał przejechanie obwodnicą Pabianic tak daleko, jak się da. Dało się bardzo nie za daleko, bo okazało się że jeżdżą nią już auta :| Zamkniętym kawałkiem wróciłam pod prąd. Spotkałam po drodze samochód, ale uprzejmie zmienił pas ;)
Pojechałam więc do Pabianic zwykłą drogą, potem do Rzgowa, przez Gadkę Starą wróciłam do Łodzi na Rudę, tutaj kółko wokół Stawu Stefańskiego i Chocianowicką na Retkinię. Już tam byłam tak zmęczona, że odpuściłam trzymanie pulsu. W miarę dobrze jechało mi się na poziomie 144 HR i nie przyspieszałam na siłę.
Szybko i to się zrobiło za ciężkie, zatrzymałam się więc w Żabce, wszamałam batona i wypiłam Powerade. Coś słabo się przyszykowałam, nie wzięłam zupełnie nic do jedzenia i tylko wodę do picia. Nie spodziewałam się, że będzie tak ciężko...
Stał się cud, trochę sił wróciło i do domu dojechałam już praktycznie z zakładanym pulsem 155. Ale już daaawno nie czułam się tak zyebana jak dziś :|
Czyli jednak bardzo potrzebuję takiego treningu. Wielkie słowo. Takie profesjonalne, do tego wymagające konsekwencji i systematyczności... Nie wiem czy jestem w stanie się do tego zmobilizować ;)
Aaa, miałam jeszcze jedną przygodę. Na Rudzkiej po remontach jeszcze kawałki drogi są zamknięte. Wygodnie jeździ się tam rowerem, nie przeszkadzają auta. Chyba że jakieś wjedzie mimo zakazu. No i jedna furgonetka wjechała. Znów ja pod prąd... Kierowca mnie minął, zmienił znów pas na ten którym ja się poruszałam, po czym teatralnie przydzwonił w szlaban z zakazem wjazdu. Od tyłu nie ma odblasków, o czym i ja się niedawno przekonałam :)
Na jakiś czas odpuszczę sobie chyba jazdę pod prąd, nawet na kontrapas się nie dam zaciągnąć ;)
Dostałam więc wskazówki od mojego guru nad czym mam pracować i jak - potrzebny mi trening wytrzymałościowy. Powiedzmy raz w tygodniu ok. 2 godziny jazdy w strefie tlenowej, na oko ok. 155 HR.
Po co mi trening wytrzymałościowy? Przejeżdżam bez większych problemów 12 godzin - nie samej jazdy wprawdzie, ale więcej nie potrzebuję. Na mecie nie umieram. Za to jeżdżę bardzo wolno i potrzebuję treningu szybkości!
Ale co mi szkodzi? I tak zaplanowałam na dziś trochę pojeździć, to mogę przy okazji zerkać na pulsometr.
Po raz pierwszy pomyślałam, że będzie ciężko po 8 minutach. Już miałam problem, żeby to 155 HR uzyskać i utrzymać. Pewnie byłoby łatwiej, gdybym była wyspana. A ja ostatnio spałam 9 godzin. Nieźle, tylko że to w ciągu dwóch nocy, nie jednej :)
Ale nie po to się szykowałam tyle czasu (bo to wiadomo - skarpetki muszą pasować do stanika, rękawiczki do koszulki etc.), żeby wrócić do domu po kwadransie. Więc ile się dało, starałam się utrzymać tętno. Raz się nawet zapomniałam i pod wiatr, pod górkę, z dupą w górze uzyskałam 188 HR. Szybko się jednak spostrzegłam i uspokoiłam.
Tak już zupełnie przy okazji starałam się utrzymać prawidłową sylwetkę. Proste plecy, pięty w dół, ramiona nisko. Muszę przyznać, że to nawet wygodne, plecy się tak nie męczą :)
Plan zakładał przejechanie obwodnicą Pabianic tak daleko, jak się da. Dało się bardzo nie za daleko, bo okazało się że jeżdżą nią już auta :| Zamkniętym kawałkiem wróciłam pod prąd. Spotkałam po drodze samochód, ale uprzejmie zmienił pas ;)
Pojechałam więc do Pabianic zwykłą drogą, potem do Rzgowa, przez Gadkę Starą wróciłam do Łodzi na Rudę, tutaj kółko wokół Stawu Stefańskiego i Chocianowicką na Retkinię. Już tam byłam tak zmęczona, że odpuściłam trzymanie pulsu. W miarę dobrze jechało mi się na poziomie 144 HR i nie przyspieszałam na siłę.
Szybko i to się zrobiło za ciężkie, zatrzymałam się więc w Żabce, wszamałam batona i wypiłam Powerade. Coś słabo się przyszykowałam, nie wzięłam zupełnie nic do jedzenia i tylko wodę do picia. Nie spodziewałam się, że będzie tak ciężko...
Stał się cud, trochę sił wróciło i do domu dojechałam już praktycznie z zakładanym pulsem 155. Ale już daaawno nie czułam się tak zyebana jak dziś :|
Czyli jednak bardzo potrzebuję takiego treningu. Wielkie słowo. Takie profesjonalne, do tego wymagające konsekwencji i systematyczności... Nie wiem czy jestem w stanie się do tego zmobilizować ;)
Aaa, miałam jeszcze jedną przygodę. Na Rudzkiej po remontach jeszcze kawałki drogi są zamknięte. Wygodnie jeździ się tam rowerem, nie przeszkadzają auta. Chyba że jakieś wjedzie mimo zakazu. No i jedna furgonetka wjechała. Znów ja pod prąd... Kierowca mnie minął, zmienił znów pas na ten którym ja się poruszałam, po czym teatralnie przydzwonił w szlaban z zakazem wjazdu. Od tyłu nie ma odblasków, o czym i ja się niedawno przekonałam :)
Na jakiś czas odpuszczę sobie chyba jazdę pod prąd, nawet na kontrapas się nie dam zaciągnąć ;)
- DST 49.92km
- Czas 02:08
- VAVG 23.40km/h
- VMAX 41.23km/h
- HRmax 188 ( 93%)
- HRavg 144 ( 71%)
- Kalorie 1197kcal
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze